Odpukać, ale chyba kryzysik związany z zachowaniem mamy Krzysia minął. Od jakiegoś tygodnia mój Krzyś zachowuje się jako cudo świata- czego nie można było powiedzieć o mnie niestety, bo stres i nerwy robiły swoje, ale dzielnie to znosił i odpukać w niemalowane drewno, ale wszystko wróciło do normy, czyli dogadujemy się na powrót bez słów.
Cieszę się, że na ostatnią farmakologię nie postawiłam tylko na testy, które miałam od dziewczyn, bo okazało się, że babka dała zupełnie coś innego! Nie powiem, żebym była wiele zadowolona z efektów mojej nauki, bo nie czuję żeby poszło mi jakoś super świetnie, ale przynajmniej coś tam kojarzyłam, więc mam nadzieję, że zdam.
Dzisiaj w nocy, po trzeciej obudził mnie straszny ból żołądka- skręcało mnie z głodu. Niewiele myśląc poleciałam szybko na dół do kuchni i wciągnęłam jogurt z owocami leśnymi. Mniam. Tylko potem i tak nie mogłam zasnąć przez godzinę jeszcze, tak się rozbudziłam jedząc. :D W ogóle jakie było moje zdziwienie, kiedy w nocy wstałam i tam ulice całe pokryte śnieżnym puchem! Rano wstaję pewna, że zobaczę śnieżny krajobraz za oknem, a tu nic! Pustka.
Dzisiaj się wkurzyłam na mojego tatę. Otóż, zauważyłam fajne ogłoszenie o pracę na witrynie sklepowej. I chciałam złożyć tam CV, ale moi rodzice byli przeciwni, argumentując, że mam ostatnie 6 miesięcy studiów, muszę się obronić, a na dodatek codziennie dojeżdżam na studia co zajmuje mi 4 godziny dziennie. I twierdzą, że jest to nie do pogodzenia. Początkowo właśnie się wkurzałam, ale po głębszym przemyśleniu doszłam do wniosku, że mają sporo racji- w końcu nie chcę oblać licencjata, czy zawalić sesji. No i wątpię, bym dostała urlop we wakacje po tak krótkim stażu pracy, a obiecałam K., że pojedziemy w góry. Tylko z drugiej strony to by była fajna praca taka co by mi na razie odpowiadała, a wiadomo, że za te pół roku jak wrócimy z tych gór to już może nie być takich ofert, a może być lepsza. Ech, nigdy nie wiadomo czy człowiek dobrze zrobi.
Dzisiaj idziemy na Kabaret Łowcy.B. Mówiłam już o tym wcześniej, ale wspominam jeszcze raz, bo wyobraźcie sobie, że w gazecie lokalnej był konkurs, w którym można było wygrać bilet na ten występ i mi się udało! :) I zamiast 80 zł, wydamy tylko 40 zł na bilet dla Skarba. Pozostałe 40 zł wrzuciliśmy na kupkę z pieniędzmi, które odkładamy z zamiarem wykorzystania ich potem na zakupy ślubne.
Udanego weekendu zatem no i gratuluję wygranego konkursu :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! :)
UsuńTo miłej zabawy życzę :) ojej,aż 4h dojeżdżasz??? Czyli 2h w jedną stronę?? Opłaca się tak jeździć w kółko?
OdpowiedzUsuńTak, 2 godziny w jedną stronę. Opłaca... Finansowo na pewno, bo kosztuje mnie to z 10 razy mniej niż mieszkanie na miejscu. Czasowo pewnie mniej, ale plus jest też taki, że mam na codzień K. a tak miałabym Go co 2 tygodnie. Czyli opłaca się :)
UsuńTakie konkursy są super, moja mama często coś wygrywa ;)
OdpowiedzUsuńJa wychodzę z założenia, że najważniejsze to zdać egzamin/kolokwium.
Kurcze, ale fajnie macie, że tak sobie już odkładacie na ślub, chociaż jeszcze nie jesteście zaręczeni ;)
Właśnie moja mama też często ma szczęście, a tym razem uśmiechnęło się do mnie :)
UsuńOdkładamy, bo chcemy potem jak najszybciej wszystko pozałatwiać. :) A niestety wesele to mega wydatek, więc już za wczasu o tym myślimy :)
co do sesji to powodzenia życzę:) no i udanej zabawy wieczorem:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńpowodzenia:) zgadzam sie z twoimi rodzicami, na prace zdążysz... Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńnie dziękuję! :) Po przemyśleniu- uważam tak samo :)
UsuńNo już nie mogłam się doczekać nowego wpisu:) cieszę się, że u Was wszystko w porządku;-) powodzenia na egzaminach:)
OdpowiedzUsuńDzięki :*
Usuńmysle ze Twoi rodzice maja racje z ta praca zwlaszcza jak tracisz na dojazdy az 4h a w koncu w pracy tez musisz z siebie cos dac mysle ze spokojnie jak sie obronisz to cos sie znajdzie porozgladasz sie i moze cos sobie zaklepiesz na wakacje czy cos no zobaczy sie poki co uczlenia jest niemal najwazniejsza;)
OdpowiedzUsuńPo obronie to już nie na wakacje, ale na stałe :P za coś żyć będzie trzeba xD
UsuńJeśli tyle czasu poświęcasz na dojazdy na studia to praca może Cię zupełnie wykończyć. Musisz sama to przekalkulować :)
OdpowiedzUsuń