Portugalia.
Nie, nie podniecam się Ronaldo.
Nie zachwycam nim, jako facetem.
Co więcej uważam, że jest najzwyczajniej w świecie... brzydki (!)
Mecze też ma raz gorsze, raz lepsze. Ostatnio dał popis, mam nadzieję, że dziś też da.
Ale moim ukochanym piłkarzem tej drużyny były, jest i będzie Figo. Choć już obecnie nie grający, cały czas jest moim numerem jeden.
Poza tym kocham Pepe i Jao Moutinho (ma w sobie to coś).
Trzymam kciuki, bo chłopcy muszą rozgromić dzisiaj Czechów.
Jao Moutinho
A na półce stoi skarbonka, do której cierpliwie składam grosz do grosza, żeby kiedyś kiedyś wyjechać do tej ukochanej Portugalii. Bo nie tylko drużynę kocham, ale kraj też. Bo tam musi być pięknie, a Lizbona urzeka architekturą, a wybrzeża krajobrazami.