Zawsze tak jest.
Za każdym razem, kiedy w końcu kliknę magiczną ikonkę napisz posta, zredaguję go jakimś cudem do końca i wcisnę opublikuj, a potem poodwiedzam Was, obiecuję sobie, że tym razem to już ostatni raz, kiedy znów zaniedbałam bloga. I że teraz już będę na bieżąco z notkami u Was, z komentowaniem i w ogóle z pisaniem. A co mi z tego wychodzi? No jak zwykle nic.
W ogóle ostatnio zauważyłam, że niestety ale nie potrafię dotrzymywać obietnic, które podejmuję względem samej siebie. Na przykład obiecałam sobie, że jak znajdę pracę to zapiszę się na areobik bądź zumbę czy coś w tym guście. No i co? Nic oczywiście. Brakuje mi motywacji. Obżeram się piernikami, słodyczami, czuję atmosferę świąt, a waga ani drgnie, więc i chęci do wypacania zbędnych kalorii brak.
Następnym przykładem jest kurs angielskiego. Koniecznie chcę podszkolić ten język, ale kolejny raz kończy się na chęciach, a braku działania. Słomiany zapał chyba mam do wszystkiego.
Wróciłam do pracy po L4. Pierwsze dni były ciężkie, żeby na powrót wpaść w ten rytm, ale już jest dobrze- przyzwyczaiłam się.
Zaliczyłam ostatni zjazd w tym roku na studiach i teraz mam już labę.
6.12. przyszedł do mnie Mikołaj i przyniósł mi nalewkę, którą mój mikołajkowy K. sam sporządził i przepiękny terminarz z włoskimi widokami na okładce, jako że ja zakochana w tym kraju jestem.
Byliśmy też na zimowym spacerze, obejrzeć choinkę, która stoi na rynku w naszym mieście. A potem pan Mikołaj zabrał mnie na pizzę mikołajkową.
Dobrze wyglądasz i nie trzeba Ci jakiegoś aerobiku. Poza tym z czasem pewnie kiepsko. Grunt, że pamietasz, że masz bloga i chcesz pisać :)
OdpowiedzUsuńNo z czasem kiepsko to fakt, albo po prostu już mi się nie chce jak wracam do domu.
UsuńWięc może sobie odpuścisz? ;)
Usuńsama nie wiem. Pewnie w końcu tak :D
UsuńZabierzesz się za to przy czasie, ferie , wakacje ;)
UsuńO! I na tym poprzestańmy :D
UsuńSuper:D
UsuńMam ten sam słomiany zapał co Ty. Tyle chcę zrobić, a nic nie wychodzi, bo jeśli za coś się w końcu zabiorę, to potem to przedsięwzięcie nawet najmniejsze po chwili rzucam.
OdpowiedzUsuńŁączmy się:)
oj tak, łączymy się w ... bólu :D
Usuńi kobiecej bezradności :DD
Usuńoj tam, oj tam :)
UsuńOjj.. na pocieszenie dodam, że nie tylko Ty nie potrafisz sama siebie 'dopilnować' i 'zmobilizować' .. ;)
OdpowiedzUsuńjakieś pocieszenie to zawsze jest :)
UsuńDo takich rzeczy nigdy nie mam motywacji. Od czerwca obiecuję sobie, że zacznę dietę. Diety nie ma, waga stoi. ;D
OdpowiedzUsuńNo to witaj w klubie :D
UsuńNie, teraz cicho, zaczęłam! ;D
Usuńto jakaś konkretna dieta?
UsuńOwszem, mniej żreć xd
Usuńehhh zazdroszczę tego wolnego, ja niestety jesz 4dni na uczelnie, a chęci brak...
OdpowiedzUsuńno ale co się odwlecze to nie uciecze;p
wolne to ja mam weekendy :P a tak to codziennie pracuję :P
UsuńMam nadzieję, że motywacja do Ciebie powróci :).
OdpowiedzUsuńTwój Mikołaj o Ciebie zadbał jak należy :).
Może w ramach postanowień noworocznych uda mi się coś zrealizować :)
UsuńOby tylko nie skończyło się na postanowieniach ;).
UsuńPozdrawiam :*.
trzymaj za mnie w tej kwestii kciuki. :)
UsuńNie ma sprawy :) :*. Postaram się być rzetelna!
UsuńJa też mam wiele postanowień, ale jakoś się one odwlekają... Także, nie martw się nie tylko Ty tak masz:P A ja się obżeram czekoladkami, chipsami i żelkami :P
OdpowiedzUsuńchipsy! <3 he he :D
Usuńwłaśnie kończę paczkę :P
Usuńa kysz a kysz, nie kuś mnie! :P
Usuńno co Ty, Ty nie jedz, ja zjem za Ciebie ;D
UsuńJa mam ciężko z postanowieniami :)
OdpowiedzUsuńto widzę, że to nie tylko mój kłopot. ;)
UsuńJa też mam ciężko z postanowieniami... a praca licencjacka leży odłogiem masakra :)))
OdpowiedzUsuńja nawet tematu na magisterkę nie mam. :P
UsuńTeż tak zawsze mam z postanowieniami, ale zdarza się dzień, kiedy porządnie się na siebie zdenerwuję i wtedy zrobię wszystko to, co miałam albo i więcej. ;) Jaka satysfakcja. :)
OdpowiedzUsuńczasem też mam taki przebłysk :D
UsuńNie wiem, czemu tak się dzieje, ale warto na niego czekać :D
Usuńmówisz?
UsuńTak, zawsze.
Usuńno to czekam :D
UsuńOj te postanowienia... ile ja już ich miałam:P
OdpowiedzUsuńile? :D
UsuńJa mam na razie przerwę do nowego roku z bieganiem. Muszę regenerować siły na nowy rok i nabrać chęci.
OdpowiedzUsuńno to regeneruj! :)
Usuńciężko się zmobilizować... ja też mam zamiar się wziąć za siebie w nowym roku :) zobaczymy czy i u mnie na gadaniu się skończy.
OdpowiedzUsuńmoże będziemy się wzajemnie mobilizować i wtedy nam się uda :)
UsuńJa też rzadko bywam na blogu, a to z takiego powodu, że mój internet przekracza dziesięciokrotnie barierę dźwięku.
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj byłam na fitnessie. I nie polecam, gorzej niż w obozie koncentracyjnym.
och, znam ten ból. Człowiek siedzi i setny raz ładuje jedną i tą samą stronę i w końcu już nie ma siły, żeby w kółko to robić. Mój internet ma takie dni, że mógłby urządzić sobie wyścigi ze ślimakiem, przy czym obawiam się, że to ślimak byłby zwycięzcą :D
UsuńNajtrudniej jest dotrzymać obietnic danych sobie :)
OdpowiedzUsuńciekawe dlaczego tak jest...
UsuńBrak konsekwencji? Na samą siebie się nie obrazisz, nie powiesz sobie, że się zawiodłaś, a nawet jeśli powiesz, to co z tego? :D
UsuńDlatego ja sobie niczego nie obiecuję bo wiem, ze i tak nie dotrzymam.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam! Ostatnio 3 miesiące (!) mnie nie było na blogu i za każdym razem obiecuję sobie, że będę regularnie pisać !
OdpowiedzUsuńNajtrudniej jest dotrzymać tych obietnic składanych właśnie samej sobie. A co do bloga - też obiecuję, obiecuję, a okienko treści postu zbyt długo puste ostatnio.
OdpowiedzUsuńCzasami tak jest, że to pisanie gdzieś nam umyka, ja tak mam bardzo często, ostatnio tylko nie wiem co się ze mną dzieje, bo często pisze.
OdpowiedzUsuńPiękna choinka, pozdrawiam ;)
Chyba odchudzanie i angielski dopiszesz sobie do postanowień noworocznych :) ja tak mam co roku ;p
OdpowiedzUsuńa ja w tym roku mialam też hojnego mikołaja:) szkoda że nie przychodzi do nas czesciej ;p
OdpowiedzUsuńŚwięta tuż tuż, więc teraz nawet nie warto się odchudzać:)
OdpowiedzUsuń