poniedziałek, 2 stycznia 2012

22.

Sylwester już za nami. Bardzo udany, choć akurat jeszcze przed zabawą mieliśmy okazję się pokłócić troszeczkę, jak zwykle o pierdoły. Wiadomo- nie da się żyć ciągle jak w bajce. Na szczęście szybko się pogodziliśmy i na zabawę wybraliśmy się już w dobrych nastrojach.
Wszystko zaczynało się o 19. Ekipa przyjechała po mnie chwilkę przed, a ja dosłownie dwie minuty przed dzwonkiem do drzwi skończyłam zwijać włosy na lokówkę. :D
Sama zabawa była fajna. Grał duet, więc nieco się zdziwiliśmy, bo początkowo była mowa o Dj. Ale to nawet lepiej, bo jak Dj a tu wszyscy w sukniach balowych, to potem niewiadomo jak do takiej nowoczesnej muzyki tańczyć, a tak były takie rytmy jak na weselach.

Wytańczyliśmy się co nie miara. Nogi poobcierane, bolące, ale nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że odważyłam się na tańce w jedenasto centymetrowych szpilkach! Na szczęście wzięłam buty na przebranie i po północy zmieniłam na niższe, takie 5 cm buty na koturnie.


O północy były tradycyjnie fajerwerki i szampan i oczywiście życzenia noworoczne. Zrobiliśmy sobie z Krzysiem postanowienie noworoczne: mniej złości o głupoty. Ciekawe, czy coś nam z tego wyjdzie.
W domu byliśmy po 4. Odpoczęliśmy i po kilku godzinach snu trzeba było jakoś grzesznie rozpocząć Nowy Rok. Tak więc 1 stycznia spędziliśmy w łóżku seksząc się :D

Dziś pora powoli wrócić do rzeczywistości. I choć jeszcze ten tydzień pozostaje wolny od zajęć, to cały ranek i całe do południa zakuwałam na egzaminy, które już tuż tuż. Ciężko mi było się zmobilizować, ale jakoś poszło!

Ostatnio też trochę inaczej jest między nami. Czuję, że niestety odbija się na nas sytuacja w domu K. Co tu dużo mówić mama przysparza ostatnio im dużo zmartwień i kłopotów. Nawet święta im popsuła. Ciężki jest to typ człowieka, który o wszystko do wszystkich ma pretensję. Ostatnio np. nie odzywała się do K. przez 2 dni i wyobraźcie sobie, że dlatego, że kupił sobie nie taki krawat, jaki jej by się podobał! Nie odebrała nawet telefonu z życzeniami noworocznymi od nas. Ponadto przychodzi i na wszystkich krzyczy, że za dużo się K. ze mną spotyka, a Tomek z Karoliną. Narzeka, że źle się czuje, ale gdy prosimy by poszła do lekarza twierdzi, ze niczego od nas nie potrzebuje. K. zapisał ją dziś mimo wszystko do lekarza i mamy nadzieję, że pójdzie i wszystko dokładnie opowie. Potem niestety atmosfera w domu K. jest jaka jest i on chodzi podłamany i trochę to odbija się na nas. Ale ma mnie, a ja staram się wspierać, więc mam nadzieję, że przetrwamy ten gorszy czas mamy K.

21 komentarzy:

  1. Ja już się nauczyłam, że są buty, w których się wygląda, a do tańczenia zakłada się inne :pp

    Teściowa pewnie czuje się zagrożona przez Ciebie i Karolinę, zawsze miała synów blisko siebie, a tu pojawiła się jedna obca dziewczyna, potem druga i boi się, że straci Krzysia i Tomka. I teraz najważniejsze, żeby K. wiedział, że ma Twoje wsparcie i nieważne co zrobi jego mama i tak będziesz blisko niego.
    Na Nowy Rok życzę, żeby sytuacja się wyjaśniła i teściowa przestała "stwarzać" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia:

    dokładnie tak samo uważam i nawet rozmawialiśmy o tym z K. i on także zgadza się z tym założeniem. Mam nadzieję, że wystarczy przeczekać i że jej przejdzie z czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że teściowa z tych toksycznych, mamusia wpatrzona w swoich synów! Musicie dużo rozmawiać i trzymać się razem, żeby to nie popsuło nic pomiędzy Wami! A jak nie pomoże po dobroci to niech się K i T rozmówią z mamą i tyle! :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze, ze się dobrze bawiłaś.
    11cm szpilki? PODZIWIAM :-)
    Wspieraj swojego ukochanego. Jeśli łączy Was silne, prawdziwe uczucie. Na pewno przetrwacie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja się cieszę,że egzaminy już mnie nie dotyczą:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ślicznie wyglądałaś :) A mamą K. się nie przejmuj. Chyba jest zazdrosna o swoich synów. Może boi się syndromu opuszczonego gniazda?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kalina:

    niestety tak, ale nie dam się. Będę trwać przy K. i na całe szczęście K. nie jest ślepo wpatrzonym synkiem, więc myślę, że wszystko przetrwamy, zwłaszcza, że rozmawiamy o wszystkim :) dziękuję za dobre rady kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Crystal:

    ja też się z perspektywy czasu podziwiam :P Nogi dopiero dziś przestały mnie boleć.

    Mam nadzieję, że przetrwamy tą próbę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. anka:

    pozostaje tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Alicja:

    dziękuję :)

    Właśnie też tak uważam, że jest zazdrosna o to, że chłopcy nie poświęcają jej już tyle czasu.
    Musimy przeczekać aż jej przejdzie, aż przywyknie do tego stanu rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zwracaj uwagi na teściową i już, nie z nią będziesz żyć :)
    ładnie wyglądacie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Paulina:

    to nie ja na nią zwracam uwagę, lecz chłopcy. I fakt nie z nią będę żyć, lecz zawsze będzie ona częścią naszego życia, gdyż jest mamą K.

    OdpowiedzUsuń
  13. Olej Teściową, nie z Nią się będziesz hajtać;)
    11cm????:O hardcore:)
    najlepszego w Nowym Roku:)

    OdpowiedzUsuń
  14. fifolek:

    ale teściowa będzie częścią naszego życia, bo to mama K. I jeśli ją kompletnie oleję to nigdy nie będzie dobrze między mną a K., bo zawsze będzie ona powodem do kłótni. Myślę, że nie powinnam jej olewać, a właśnie wręcz odwrotnie powinnam wspierać K., żeby czuł, że jego mama nic między nami nie zmienia. A to osiągnę tylko jeśli będę z nim o niej rozmawiać i angażować się także w życie przyszłej teściowej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi się Twoje podejście do sprawy, masz rację musisz wspierać K. on pewnie też by wolał by jego mama była mniej kapryśna. Stawanie pomiędzy matką a synem nie wyszłoby nikomu na dobre. Co więcej wydaje mi się, że tylko zyskasz w oczach K. kiedy zobaczy jak rozsądnie podchodzisz do tej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  16. może jak będzie miała wnuki to się zmieni? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. agawu:

    Cieszę się, że też tak uważasz jak ja, bo już się martwiłam, że jestem w swoich poglądach osamotniona :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Alicja:

    może tak, ale jak na razie nie planujemy dzieci, no chyba, że Tomek coś zmajstruje :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie ma co się śpieszyć, dziecko to poważna decyzja :) to może kupcie jej psa lub kota? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Alicja:

    ma i psa i kota, a nawet 2 koty- bez efektu :P

    OdpowiedzUsuń
  21. dobrze, że się wybawiliście.. :):):)


    a co do syt z mama K.. cóż, po prostu musicie to przetrwać, wspieraj go:)

    OdpowiedzUsuń

Witaj!
Dziękuję za poświęcony mi czas. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz słowo od siebie.(jeśli nie jesteś z bloggera, proszę o pozostawianie swoich adresów, żebym mogła zajrzeć również do Ciebie).
Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy użytkowników anonimowych, jak również komentarzy chamskich, wulgarnych i cechujących się brakiem kultury.