czwartek, 29 marca 2012
47. Chleb smażony z owocami
Zdarzyło Wam się kiedyś kupić za dużo chleba? I potem trzeba było jeść na śniadania już taki suchy, niezbyt dobry w smaku? Mi niestety często się to zdarza. Ale jest na to sposób, bardzo prosty, a równocześnie bardzo smaczny.
Składniki:
-kilka kromek chleba
-1 jajko
-mniej więcej 1/4 szklanki zimnego mleka
-szczypta soli
-łyżeczka cukru
-1 małe jabłko
-1 mała gruszka
-cukier puder
-odrobina oleju
Przygotowanie:
Jajko roztrzepać trzepaczką, dodać mleko, łyżeczkę cukru i szczyptę soli. Wszystko dokładnie wymieszać. Owoce pokroić w plastry. Rozgrzać patelnię wraz z odrobiną oleju.
Chleb lekko moczyć w jajecznym płynie (ważne by nie przesadzić z moczeniem, bo wtedy chleb będzie się rozpadał i kiepsko smażył, przyklejając do patelni) i taki mokry kłaść na patelnię.
Smażyć z obu stron aż do zarumienienia. Następnie posypać cukrem pudrem (ilość według uznania, ja dość mocno, bo oboje z K. lubimy słodko) i udekorować pokrojonymi owocami.
Podawać ciepłe.
_______________
Zastanawiam się nad przebranżowieniem bloga właśnie na bloga kulinarnego. Oczywiście nadal dopiski dotyczyłyby tego co u mnie, bo nie potrafię całkowicie z tego zrezygnować, ale ostatnio mniej mnie ciągnie do pisania o sobie, a więcej kombinuję w kuchni. Przebranżowienie polegałoby na zmianie tytułu bloga i ewentualnie jego adresu (jednak treść, wszystkie stare posty zostałyby, bo nie chcę ich usuwać). Namyślę się jeszcze nad tym, ale skłaniam się ku temu, dlatego proszę zainteresowane osoby dalszym mnie czytaniem o pozostawienie tutaj adresu e-mali, gdyż gdybym zmieniła adres to tam Wam o tym napiszę.
_____________
Ostatnio prześladuje mnie pech. Raz wracając z zajęć przytrzasnęłam sobie chustkę zamkiem od kurtki i to tak niefortunnie, że nie dało się jej wyjąć bez uszkodzeń. Nowa chustka ;/ Następnego dnia zostawiłam w pociągu torbę, w której miałam fartuszek potrzebny na zajęcia praktyczne. Bez niego nie wejdę na egzamin praktyczny w maju. ;/
K. ma problemy z kręgosłupem. Ja znów z kolanem.
Na dodatek we wtorek pierwsze zaliczenie.
Chleb smażony z owocami
Składniki:
-kilka kromek chleba
-1 jajko
-mniej więcej 1/4 szklanki zimnego mleka
-szczypta soli
-łyżeczka cukru
-1 małe jabłko
-1 mała gruszka
-cukier puder
-odrobina oleju
Przygotowanie:
Jajko roztrzepać trzepaczką, dodać mleko, łyżeczkę cukru i szczyptę soli. Wszystko dokładnie wymieszać. Owoce pokroić w plastry. Rozgrzać patelnię wraz z odrobiną oleju.
Chleb lekko moczyć w jajecznym płynie (ważne by nie przesadzić z moczeniem, bo wtedy chleb będzie się rozpadał i kiepsko smażył, przyklejając do patelni) i taki mokry kłaść na patelnię.
Smażyć z obu stron aż do zarumienienia. Następnie posypać cukrem pudrem (ilość według uznania, ja dość mocno, bo oboje z K. lubimy słodko) i udekorować pokrojonymi owocami.
Podawać ciepłe.
_______________
Zastanawiam się nad przebranżowieniem bloga właśnie na bloga kulinarnego. Oczywiście nadal dopiski dotyczyłyby tego co u mnie, bo nie potrafię całkowicie z tego zrezygnować, ale ostatnio mniej mnie ciągnie do pisania o sobie, a więcej kombinuję w kuchni. Przebranżowienie polegałoby na zmianie tytułu bloga i ewentualnie jego adresu (jednak treść, wszystkie stare posty zostałyby, bo nie chcę ich usuwać). Namyślę się jeszcze nad tym, ale skłaniam się ku temu, dlatego proszę zainteresowane osoby dalszym mnie czytaniem o pozostawienie tutaj adresu e-mali, gdyż gdybym zmieniła adres to tam Wam o tym napiszę.
_____________
Ostatnio prześladuje mnie pech. Raz wracając z zajęć przytrzasnęłam sobie chustkę zamkiem od kurtki i to tak niefortunnie, że nie dało się jej wyjąć bez uszkodzeń. Nowa chustka ;/ Następnego dnia zostawiłam w pociągu torbę, w której miałam fartuszek potrzebny na zajęcia praktyczne. Bez niego nie wejdę na egzamin praktyczny w maju. ;/
K. ma problemy z kręgosłupem. Ja znów z kolanem.
Na dodatek we wtorek pierwsze zaliczenie.
poniedziałek, 26 marca 2012
46.
Weekend już za nami. Było słonecznie, spacerowo, lodowo i przede wszystkim kuchennie.
Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu, w czasach liceum, siłą mnie trzeba było zaciągać do kuchni. Musiało być jakieś święto, żebym się tam znalazła i coś upichciła. Wszystko się jednak zmienia i niedawno odkryłam, ile radości może sprawiać gotowanie, pieczenie itp.
Odkryłam swoją nową pasję. Lubię spędzać czas w kuchni, robić coraz wymyślniejsze dania, ciasta i desery. Oczywiście do mistrzostwa mi daleko, ale robię postępy.
Najnowszym weekendowym odkryciem był sernik na zimno na deser, a na kolację makaronowa zapiekanka z szynką, pieczarkami i sosem pomidorowo- śmietanowym.
Na razie są to moje takie wymysły z głowy, ale w najbliższym czasie chciałabym kupić sobie jakąś książkę kucharską, może Nigelli?
Aparat naładuję i będę Was raczyć przepisami i zdjęciami tego, co mi z mojego pichcenia wyszło :)
______________
Dzisiaj uczelnia do 19.15. Umrę.
Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu, w czasach liceum, siłą mnie trzeba było zaciągać do kuchni. Musiało być jakieś święto, żebym się tam znalazła i coś upichciła. Wszystko się jednak zmienia i niedawno odkryłam, ile radości może sprawiać gotowanie, pieczenie itp.
Odkryłam swoją nową pasję. Lubię spędzać czas w kuchni, robić coraz wymyślniejsze dania, ciasta i desery. Oczywiście do mistrzostwa mi daleko, ale robię postępy.
Najnowszym weekendowym odkryciem był sernik na zimno na deser, a na kolację makaronowa zapiekanka z szynką, pieczarkami i sosem pomidorowo- śmietanowym.
Na razie są to moje takie wymysły z głowy, ale w najbliższym czasie chciałabym kupić sobie jakąś książkę kucharską, może Nigelli?
Aparat naładuję i będę Was raczyć przepisami i zdjęciami tego, co mi z mojego pichcenia wyszło :)
______________
Dzisiaj uczelnia do 19.15. Umrę.
czwartek, 22 marca 2012
45.
Dziękuję wszystkim za rady pod ostatnią notką. Temat pracy już z K. zamknęliśmy i doszliśmy do kompromisu. Podawaliście sporo rozwiązań, ale my w sumie wybraliśmy i tak swoje. Postanowiliśmy, że na razie, póki nie obronię się, co mam nadzieję nastąpi w pierwszym terminie, czyli już 12 czerwca będę szukać dorywczych ofert przy promocjach, itp. A gdy się obronię to będę szukała pracy na stałe, o co wtedy też powinno być łatwiej bo będę miała status studentki zaocznej a nie dziennej. I może uda się znaleźć coś w zawodzie wtedy?
Ktoś z Was mi napisał, że powinnam walczyć o swoje i nie brać pod uwagę tego co mówi mi K. Nie chcę nikogo urazić, ale to nie jest świetny pomysł, biorąc pod uwagę, że z nim chcę spędzić całe życie, że go kocham, że jesteśmy razem. Nie popieram też tego, że on podszedł do tego w pierwszym momencie tak bardzo na nie i w ogóle egoistycznie. I nie myślcie sobie, powiedziałam mu o tym. Ja po prostu uważam, że jak się jest razem to zawsze trzeba osiągnąć jakiś kompromis, co zazwyczaj nie jest łatwe, ale moim zdaniem bycie z kimś nie polega na tym, że pytam kogoś o zdanie, a dalej robię swoje, bo po co wtedy pytać? Jasne, nie można rezygnować z własnych marzeń, ale osobiście jestem zdania, że zawsze wszystko można pogodzić, no i jak widać udało nam się. Bynajmniej ja jestem z efektu zadowolona.
Na uczelni zaczyna mi się powoli gorący okres. Dokładają nam zajęć powtórzeniowych przed obroną. Nie wiem, czy wiecie, ale nie mam normalnej obrony pracy tylko egzamin końcowy z kilku przedmiotów, które podczas tych trzech lat były najważniejsze. Nie robię nic w kierunku by go zdać. Nawet nie zrobiłam jeszcze testu próbnego, który od tygodnia czeka, bym go wypełniła. Solennie obiecuję wypełnić go przez weekend! Pewnie niektórym wyda się dziwne, że już jakiś test próbny, ale w sumie za 2 tygodnie mamy święta, potem weekend majowy, po nim mój egzamin praktyczny (!) i już obrona. A w międzyczasie kupa zaliczeń. Pierwsze już za tydzień. Czas goni.
Dieta zakończona. Udało mi się zrzucić to, co chciałam. Aby utrzymać efekt staram się jeść jak najbardziej zdrowo i szczerze mówiąc zastanawiam się, czy nie korzystać trochę z Dukanowych przepisów. Lubię jeść dużo białka i różnych takich pierdół, choć to niby niezdrowe dla wątroby. Koleżanka ma książkę z przepisami, może coś podpatrzę. :)
Jutro jeszcze tylko szkolenie i weekend! Będą znów lody- mniam! :)
Ktoś z Was mi napisał, że powinnam walczyć o swoje i nie brać pod uwagę tego co mówi mi K. Nie chcę nikogo urazić, ale to nie jest świetny pomysł, biorąc pod uwagę, że z nim chcę spędzić całe życie, że go kocham, że jesteśmy razem. Nie popieram też tego, że on podszedł do tego w pierwszym momencie tak bardzo na nie i w ogóle egoistycznie. I nie myślcie sobie, powiedziałam mu o tym. Ja po prostu uważam, że jak się jest razem to zawsze trzeba osiągnąć jakiś kompromis, co zazwyczaj nie jest łatwe, ale moim zdaniem bycie z kimś nie polega na tym, że pytam kogoś o zdanie, a dalej robię swoje, bo po co wtedy pytać? Jasne, nie można rezygnować z własnych marzeń, ale osobiście jestem zdania, że zawsze wszystko można pogodzić, no i jak widać udało nam się. Bynajmniej ja jestem z efektu zadowolona.
Na uczelni zaczyna mi się powoli gorący okres. Dokładają nam zajęć powtórzeniowych przed obroną. Nie wiem, czy wiecie, ale nie mam normalnej obrony pracy tylko egzamin końcowy z kilku przedmiotów, które podczas tych trzech lat były najważniejsze. Nie robię nic w kierunku by go zdać. Nawet nie zrobiłam jeszcze testu próbnego, który od tygodnia czeka, bym go wypełniła. Solennie obiecuję wypełnić go przez weekend! Pewnie niektórym wyda się dziwne, że już jakiś test próbny, ale w sumie za 2 tygodnie mamy święta, potem weekend majowy, po nim mój egzamin praktyczny (!) i już obrona. A w międzyczasie kupa zaliczeń. Pierwsze już za tydzień. Czas goni.
Dieta zakończona. Udało mi się zrzucić to, co chciałam. Aby utrzymać efekt staram się jeść jak najbardziej zdrowo i szczerze mówiąc zastanawiam się, czy nie korzystać trochę z Dukanowych przepisów. Lubię jeść dużo białka i różnych takich pierdół, choć to niby niezdrowe dla wątroby. Koleżanka ma książkę z przepisami, może coś podpatrzę. :)
Jutro jeszcze tylko szkolenie i weekend! Będą znów lody- mniam! :)
wtorek, 20 marca 2012
44.
Nie mam humoru. Strasznie się wczoraj zdenerwowałam na K. Poszło oczywiście o moją pracę. Już nawet nie chce mi się o tym gadać. Postaram się w skrócie:
Okazało się, że w Maku nie dostałam pracy, gdyż jestem zbyt mało dyspozycyjna (co mnie zdziwiło, bo była mowa, że można tylko w weekendy, a ja podałam 5 dni w tygodniu). K. chyba się z tego ucieszył, co mnie zasmuciło, ale nic nie powiedziałam. Wczoraj natomiast dzwonili do mnie z M1, żebym przyjechała na rozmowę kwalifikacyjną. Ucieszyłam się i napisałam o tym K. A on zadzwonił i zaczął mówić, że bezsensu żebym tam jechała, że jak dostanę pracę to nie pojedziemy na wakacje, że niewiadomo czy dam radę, bo studiuję itp, itd. I smutno mi się zrobiło, że we mnie nie wierzy i nie wspiera mnie w tym, na czym mi zależy. Ostatecznie poległam i nie pojechałam na tą rozmowę. Jest mi strasznie żal i bardzo żałuję, że tak się stało. Co więcej na razie mam się wstrzymać z poszukiwaniem pracy aż wrócimy z wakacji. Powiem szczerze, że mi to nie odpowiada. I on dobrze o tym wie. Nie możemy się dogadać w tej kwestii i jeszcze kilku innych, które wyszły w ostatnim czasie...
W sobotę pogoda dopisała. Było pięknie, słonecznie i nareszcie wiosennie. I mijało nam 10 miesięcy. Wybraliśmy się na spacer, lody, kolację. Ja wybrałam się w nowych butach, które oczywiście mnie obtarły, jak to zwykle mnie nowe buty. Teraz chodzę z piętami obklejonymi plastrami i mam nadzieję, że szybko się zagoją.
Okazało się, że w Maku nie dostałam pracy, gdyż jestem zbyt mało dyspozycyjna (co mnie zdziwiło, bo była mowa, że można tylko w weekendy, a ja podałam 5 dni w tygodniu). K. chyba się z tego ucieszył, co mnie zasmuciło, ale nic nie powiedziałam. Wczoraj natomiast dzwonili do mnie z M1, żebym przyjechała na rozmowę kwalifikacyjną. Ucieszyłam się i napisałam o tym K. A on zadzwonił i zaczął mówić, że bezsensu żebym tam jechała, że jak dostanę pracę to nie pojedziemy na wakacje, że niewiadomo czy dam radę, bo studiuję itp, itd. I smutno mi się zrobiło, że we mnie nie wierzy i nie wspiera mnie w tym, na czym mi zależy. Ostatecznie poległam i nie pojechałam na tą rozmowę. Jest mi strasznie żal i bardzo żałuję, że tak się stało. Co więcej na razie mam się wstrzymać z poszukiwaniem pracy aż wrócimy z wakacji. Powiem szczerze, że mi to nie odpowiada. I on dobrze o tym wie. Nie możemy się dogadać w tej kwestii i jeszcze kilku innych, które wyszły w ostatnim czasie...
W sobotę pogoda dopisała. Było pięknie, słonecznie i nareszcie wiosennie. I mijało nam 10 miesięcy. Wybraliśmy się na spacer, lody, kolację. Ja wybrałam się w nowych butach, które oczywiście mnie obtarły, jak to zwykle mnie nowe buty. Teraz chodzę z piętami obklejonymi plastrami i mam nadzieję, że szybko się zagoją.
czwartek, 15 marca 2012
43.
Byłam dzisiaj na rozmowie o pracę. Pierwszy etap za mną. Jeśli im się spodobało, to jutro mają dzwonić i wtedy będę brała udział w etapie II. Jeśli ten przejdę pozytywnie, to mam pracę. Co to za praca? Ano w Mc'Donalds. Niestety pracy w zawodzie nie ma dla studentów dziennych, a jak coś jest to wymagają 3 lata doświadczenia. Na razie, więc biorę co jest. A powiem Wam, że w sumie podoba mi się ta oferta, bo z tego, co zdążyłam się dziś dowiedzieć, to praca jest dopasowana indywidualnie do mojego grafiku- mogę sobie wybrać ile dni w tyg chcę chodzić do pracy- można tylko na weekendy, a można też na popołudnia po zajęciach. Na tym mi najbardziej zależało, więc fajnie by było, gdyby się udało. Trzymajcie kciuki!
Na uczelni jakoś daję radę, choć ostatnio coraz mniej sypiam. Uczę się do kół głównie podczas jazdy w pociągu, bo normalnie nie mam czasu. Nieubłaganie zbliża się egzamin licencjacki, a ja jeszcze nic nie ruszyłam ;/. Ale przynajmniej jeden egzamin mam z głowy. Otóż facet z medycyny estetycznej zrobił bonus dla tych, którzy chodzili na wykłady i byli na listach obecności i zamiast w maju fatygować się na zaliczenie trzeba po prostu rozwiązać test na e-learningu. Test jest na podstawie artykułu, więc myślę, że nie będzie problemu.
Z K. dobrze nam się układa. Wiadomo, czasem małe sprzeczki się zdarzają, ale nie potrafimy się na siebie gniewać dłużej, niż pół godziny, więc szybko wszystko wraca do normy. A w sobotę mija już 10 miesięcy razem. Coraz bliżej rocznicy.
Na uczelni jakoś daję radę, choć ostatnio coraz mniej sypiam. Uczę się do kół głównie podczas jazdy w pociągu, bo normalnie nie mam czasu. Nieubłaganie zbliża się egzamin licencjacki, a ja jeszcze nic nie ruszyłam ;/. Ale przynajmniej jeden egzamin mam z głowy. Otóż facet z medycyny estetycznej zrobił bonus dla tych, którzy chodzili na wykłady i byli na listach obecności i zamiast w maju fatygować się na zaliczenie trzeba po prostu rozwiązać test na e-learningu. Test jest na podstawie artykułu, więc myślę, że nie będzie problemu.
Z K. dobrze nam się układa. Wiadomo, czasem małe sprzeczki się zdarzają, ale nie potrafimy się na siebie gniewać dłużej, niż pół godziny, więc szybko wszystko wraca do normy. A w sobotę mija już 10 miesięcy razem. Coraz bliżej rocznicy.
piątek, 9 marca 2012
42.
Wczoraj był Dzień Kobiet. Dostałam od Krzysia czerwoną różę, ulubiony żel pod prysznic z Dove i ... rajstopy! Bo K. stwierdził, że lubi jak chodzę w rajstopach i dlatego mi kupił. Sprytnie to sobie ten mój mężczyzna wymyślił. :) Poza tym ładnie się zachował, bo pamiętał też o mojej mamie i siostrze i im też kupił po kwiatku.
Wczoraj też odebrał od optyka okulary i teraz jesteśmy dwoma okularnikami. Ale muszę przyznać, że mu w nich do twarzy, co nawet mówią inne osoby, więc chyba nie jest to tylko moim wymysłem. Tylko na razie nie możemy się przyzwyczaić i ciągle się tymi swoimi okularami stukamy :D.
Z pracą jest ciężko. Wysyłam multum cv, ale nie tak łatwo ją znaleźć. Albo nie te godziny, albo to, że jestem dojezdna, albo za mało doświadczenia i za młoda, albo tysiąc innych powodów. Ale to dopiero 5 dni, więc na razie jeszcze jestem pozytywnie nastawiona i liczę, że coś znajdę.
Dalej jestem na diecie, choć już coraz bliżej jej końca. Poszło mi 2,5 kg już! Zostało do zrzucenia jeszcze 4. Podobno widać różnicę w brzuchu- tak mówią koleżanki, także tym bardziej mnie to motywuje do trzymania jej, choć przyznam Wam, że czasem pozwalam sobie na coś słodkiego, jak np. wczoraj na kilka ciastek. Nie chcę potem takiego efektu, że jak zakończę dietę to rzucę się na słodycze jak głupek i uzyskam efekt jo- jo.
Nie wiem, czy już pisałam, ale niedawno byłam na zakupach ciuchowych i kupiłam kurtkę wiosenną i apaszkę. Jeszcze zostały mi do kupienia buty na wiosnę, choć posiadam aktualnie 3 pary, ale uwielbiam buty i jeszcze z 4, czy nawet 5 para to nigdy nie będzie za dużo! :)
A weekend szykuje nam się imprezowy. Zostaliśmy zaproszeni w sobotę na imieniny, a w niedzielę na urodziny. Dzisiaj po pracy K. idziemy kupować prezenty :)
(prócz rajstop i żelu, pokazuję też kosmetyki, które kupiłam ostatnio, a nie pokazałam)
Wczoraj też odebrał od optyka okulary i teraz jesteśmy dwoma okularnikami. Ale muszę przyznać, że mu w nich do twarzy, co nawet mówią inne osoby, więc chyba nie jest to tylko moim wymysłem. Tylko na razie nie możemy się przyzwyczaić i ciągle się tymi swoimi okularami stukamy :D.
Z pracą jest ciężko. Wysyłam multum cv, ale nie tak łatwo ją znaleźć. Albo nie te godziny, albo to, że jestem dojezdna, albo za mało doświadczenia i za młoda, albo tysiąc innych powodów. Ale to dopiero 5 dni, więc na razie jeszcze jestem pozytywnie nastawiona i liczę, że coś znajdę.
Dalej jestem na diecie, choć już coraz bliżej jej końca. Poszło mi 2,5 kg już! Zostało do zrzucenia jeszcze 4. Podobno widać różnicę w brzuchu- tak mówią koleżanki, także tym bardziej mnie to motywuje do trzymania jej, choć przyznam Wam, że czasem pozwalam sobie na coś słodkiego, jak np. wczoraj na kilka ciastek. Nie chcę potem takiego efektu, że jak zakończę dietę to rzucę się na słodycze jak głupek i uzyskam efekt jo- jo.
Nie wiem, czy już pisałam, ale niedawno byłam na zakupach ciuchowych i kupiłam kurtkę wiosenną i apaszkę. Jeszcze zostały mi do kupienia buty na wiosnę, choć posiadam aktualnie 3 pary, ale uwielbiam buty i jeszcze z 4, czy nawet 5 para to nigdy nie będzie za dużo! :)
A weekend szykuje nam się imprezowy. Zostaliśmy zaproszeni w sobotę na imieniny, a w niedzielę na urodziny. Dzisiaj po pracy K. idziemy kupować prezenty :)
poniedziałek, 5 marca 2012
41.
Zostałam zaproszona do pewnej zabawy przez Kasię i AnielicęS.
3. Kocham to uczucie, gdy...
___________________
1. Wstaw logo zabawy.
2. Napisz kto Cie otagował.
3. Wytypuj 5 innych bloggerów do zabawy.
4. Opisz 3 momenty z życia oraz wstaw zdjęcia, w których czujesz się szczęśliwa/y.
2. Napisz kto Cie otagował.
3. Wytypuj 5 innych bloggerów do zabawy.
4. Opisz 3 momenty z życia oraz wstaw zdjęcia, w których czujesz się szczęśliwa/y.
Do dalszej zabawy zapraszam:
-Żabę
-Diablich
-Fortunatę
-Tomaszową
-Smile
1. Kocham to uczucie, gdy...
On jest obok. Spędzamy razem czas. Nieważne,
czy tylko siedzimy przed telewizorem, wychodzimy gdzieś, czy wyjeżdżamy na drugi koniec świata.
2. Kocham to uczucie, gdy...
do moich drzwi dzwoni listonosz, bądź kurier, przynosząc mi kolejne paczki książek, żebym mogła kolejny raz przenieść się do innego świata.
3. Kocham to uczucie, gdy...
mogę swobodnie gotować najróżniejsze dania, eksperymentować, piec. A potem patrzeć, jak reszta rodziny z przyjemnością to zjada.
___________________
Byłam dzisiaj u zdjęcia u fotografa, żeby dołączać je co CV. Nawet jestem zadowolona z efektu, jako, że zazwyczaj wychodzę beznadziejnie na zdjęciach, a tutaj nawet całkiem mi się podoba.
Wysłałam na razie dwa CV i zobaczymy, co z tego będzie. Wysłałbym znacznie więcej, bo były fajne prace dorywcze, ale akurat w takich dniach i godzinach, gdy mam obowiązkowe ćwiczenia na uczelni, więc marnie. No i żałuję, bo było ogłoszenie do Żabki na 1/2 etatu, ale od 5.30 już się praca zaczynała, a ja muszę liczyć 1,5h na dojazd, więc to niestety nierealne, bo bym musiała wstawać o 3.00 albo lepiej wcale nie chodzić spać :P.
niedziela, 4 marca 2012
40.
W czwartek były urodziny Krzysia. Zaraz po zajęciach pojechałam do niego i spędziliśmy razem ten wieczór. W prezencie kupiłam mu wymarzony zegarek, na brązowym pasku, ze złotą obwódką i wskazówkami na czarnej tarczy (niestety zapomniałam zrobić zdjęcia i Wam pokazać ;/), a do tego upiekłam placek z truskawkami w kształcie serca.
W poniedziałek idę na ostatnią już wizytę u dentysty i przygoda z zębem zostanie wreszcie zakończona. Już nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że z efektu będę zadowolona przez długi czas.
Po wizycie mam zamiar udać się do fotografa, bo chcę sobie zrobić aktualne zdjęcie- zaczynam właśnie od poniedziałku szukać pracy. Na razie w opcji na weekendy, bądź dorywczo, albo gdyby było coś fajnego w zawodzie to na pół etatu. Doszłam do wniosku, że przyda nam się trochę dodatkowej kasy i nie ma co czekać aż wrócimy z wakacji, bo niewiadomo, czy wtedy będą jakieś oferty- wiadomo jak to teraz jest z pracą i że muszę łapać wszystko, na czym da się trochę zarobić, chociaż takie dorywcze prace jak np. przy inwenturze czasem chcą by ktoś przyszedł liczyć towary. A Krzyś ze swojej strony obiecał zapytać właściciela restauracji (zna go trochę), czy jak zacznie się okres wesel to nie chcieliby kogoś na kelnerkę w czasie wesel właśnie tylko. Trzymajcie kciuki, żeby udało mi się coś w miarę sensownego znaleźć.
Między nami dobrze. Z każdym dniem coraz bardziej świata poza sobą nie widzimy. Dobrze mi z tym. Temat pierścionka i ślubu nadal się przewija. Ale nauczyłam się cierpliwości :P, choć po cichu odliczam, że to już najpóźniej za 9 miesięcy... :D
A dzisiaj idę na obiad do teściowej- ciekawe, jak będzie...
W poniedziałek idę na ostatnią już wizytę u dentysty i przygoda z zębem zostanie wreszcie zakończona. Już nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że z efektu będę zadowolona przez długi czas.
Po wizycie mam zamiar udać się do fotografa, bo chcę sobie zrobić aktualne zdjęcie- zaczynam właśnie od poniedziałku szukać pracy. Na razie w opcji na weekendy, bądź dorywczo, albo gdyby było coś fajnego w zawodzie to na pół etatu. Doszłam do wniosku, że przyda nam się trochę dodatkowej kasy i nie ma co czekać aż wrócimy z wakacji, bo niewiadomo, czy wtedy będą jakieś oferty- wiadomo jak to teraz jest z pracą i że muszę łapać wszystko, na czym da się trochę zarobić, chociaż takie dorywcze prace jak np. przy inwenturze czasem chcą by ktoś przyszedł liczyć towary. A Krzyś ze swojej strony obiecał zapytać właściciela restauracji (zna go trochę), czy jak zacznie się okres wesel to nie chcieliby kogoś na kelnerkę w czasie wesel właśnie tylko. Trzymajcie kciuki, żeby udało mi się coś w miarę sensownego znaleźć.
Między nami dobrze. Z każdym dniem coraz bardziej świata poza sobą nie widzimy. Dobrze mi z tym. Temat pierścionka i ślubu nadal się przewija. Ale nauczyłam się cierpliwości :P, choć po cichu odliczam, że to już najpóźniej za 9 miesięcy... :D
A dzisiaj idę na obiad do teściowej- ciekawe, jak będzie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)